czwartek, 16 grudnia 2010

Coming Home - Patricia Scanlan

Alison Dunwoody właśnie straciła pracę w sektorze finansowym. Jej szef nie mógł znieść porażki, wpędzenia firmy w tarapaty i faktu, że udziałowcy stracili całe swoje pieniądze, dlatego popełnia samobójstwo. W jednej chwili udane życie Alison - piękny apartament w Nowym Jorku, chłopak jak z reklamy Armaniego, zagraniczne wyjazdy i cały ten blichtr - znika i Alison musi wprowadzić się do małego studia po koleżance, która wyjeżdża za pracą do L.A.
Alison jest Irlandką. Nie widziała swojej rodziny od lat. Zawsze było coś ważniejszego, czytaj bardziej interesującego do zrobienia. Poza tym ciężko pracowała, a święta w USA to nie tydzień wolnego, tylko jeden, góra dwa dni, nie opłacało się jeździć. Ale tym razem nie mogła się wykręcić, bo zblizały się 70 te urodziny jej mamy i przyjęcie niespodzianka dla niej. Bilety kupione jeszcze w czasie prosperity, w pierwszej klasie, żal byłoby nie wykorzystać. A jak bezrobotna, to może równie dobrze zostać i na święta.
Do bloku, gdzie mieszka Alison, wprowadza się nowy lokator, też Irlandczyk - J.J. Budowalniec. Zupełnie inny typ mężczyzny niż ci, z którymi miała do czytnienia wcześniej. Czy będą przyjaciółmi? Wydaje się miły i taki dowcipny, tak dobrze czują się w swoim towarzystwie, chociaż cały czas pozostają w koleżenskich jedynie stosunkach.
Nad wszystkim unosi się oczywiście duch zimy i świąt, bo to taka powieść, którą kupuje się pod choinke siostrze lub mamie. Ja kupiłam sobie sama, bo w ten czas mięknę w zawiasach i lubię poczytać o choince i prezentach i innych takich. Kto wie, może nawet te nieszczęsne Stokrotki w śniegu by mi się podobały?
Powieść mi się podobała. Patricia Scanlan jest moją ulubioną, właściwie jedyną jaką trawię oprócz Binchy, chociaż ona trochę inna jednak, pisarką z gatunku zwanego tutaj Chick Lit. Czyli od babskich czytadeł, o rodzinie, o miłości itp. A do tego temat bardzo aktualny, pewnie nie raz wykorzystywany będzie w tutejszej i amerykańskiej literaturze - a mianowicie, co się dzieje po uderzeniu recesji. Bo my to tu odczuwamy tysiąc razy gorzej niż Europa kontynentalna, za dużo mieliśmy powiązań finasowych i gospodarczych z amerykańską ekonomią.
********
Po więcej zajrzyjcie na www.notatkicoolturalne.blox.pl (nie wiem, jak tu się dodaje zdjęcia na dole tekstu, wciąz mi wszystkie pcha na górę.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz